Pierwszy plan przewidywał, że wstaniemy rano i popłyniemy do Mirow. Drugi plan był prawdziwy, bo wstaliśmy późno. Na łódce dobrze się śpi i długo. Tym trybem, dalej wyruszyliśmy po śniadaniu, po 11-tej. Całkiem sprawnie poszło nam szukanie mariny w Mirow, bo do wyboru były trzy. Wygrała położona najbliżej centrum, bo przyszedł czas uzupełnić prowiant. Przy okazji chcieliśmy smażoną rybkę, widzieliśmy z wody napisy w języku ogólno zrozumiałym, że smażalnia itd…Po zameldowaniu ruszyliśmy więc ścieżką przy pałacu książąt meklemburskich, ale po poprzednio oglądanym pałacu w Rheinbergu wydawał nam się mały mimo, że jest to kompleks budynków. Nasza ścieżka turystyczna prowadziła do kościoła, to poszliśmy zobaczyć mimo, że nie ustaliliśmy jakiego wyznania to obiekt. Był za to kościołem przyjaznym psom, bo miski z wodą stały przy wejściu i przyjaznym dzieciom, bo wewnątrz był stolik z grami i zabawkami 🙂 Poza tym znaleźliśmy artefakty, których nie umieliśmy określić, za to Pani, która siedziała w punkcie info mimo że, bardzo chciała i mówiła dużo nie posługiwała się językiem innym niż jej ojczysty więc nie do końca doinformowani pooglądaliśmy z uwagą sami dopisując interpretację. Obejrzeliśmy za to obrazy na ścianach świątyni, może nie sakralne, ale ciekawe i poszliśmy szukać sklepu. Sklep się znalazł po konferencji z mapami google i nakupiliśmy tyle dobroci, że musieliśmy wrócić do domu żeby zostawić w chłodzie to co należało tak, przechowywać. Nadszedł i czas na rybkę. Tu niestety nie poszło tak sprawnie. Backfish, to nie to o czym my myśleliśmy. Backfisch to mrożony panierowany filet do tego frytki albo kartofelsalad, czyli ugotowany ziemniak z majonezem i ogórkiem na zimno. Do frytek też majonez! Majonez jest tu wszędobylski. Jemy wiec co jest i wracamy na łódź na chwile odpoczynku. Problem stanowią płatności. W restauracjach często witają nas na progu informacje, że tylko gotówka, karty jeśli dopuszczone tylko niemieckie. I tylko mastercard . Wieczorem robimy spacer w druga stronę miejscowości. Bardziej podobało nam się w Rheinsbergu. Jutro wypływamy na Muritz , tzn może…nasze plany piszą się w trakcie realizacji.


NIESTETY PLAGA PŁATNOŚCI
TYLKO PLASTIKOWYMI KARTAMI CZY TEŻ SMARTFONAMI ZATACZA CORAZ TO SZERSZE KRĘGI.
MY DOŚWIADCZYLIŚMY JEJ KILKA MIESIĘCY TEMU W AUSTRII. ZAREJESTROWANY HOTEL OBSŁUGIWAŁ TYLKO PŁATNOŚCI ELEKTRONICZNE.
I TO NAM NIE PRZESZKADZAŁO DO MOMENTU, KIEDY ZSZEDŁEM DO RECEPCJI KUPIĆ TROCHĘ WODY. ZA NIĄ TEŻ MUSIAŁEM ZAPŁACIĆ PLASTIKIEM FANTASTIKIEM W JAKIEJKOLWIEK ODSŁONIE.
I TU ZROBIŁY SIĘ SCHODY BO BANK NALICZA ZA TAKĄ USŁUGĘ USTALONĄ PRZEZ CENTRALNY BANK EUROPEJSKI DODATKOWĄ OPŁATĘ ZA PRZEWALUTOWANIE.
W TAKIM WYPADKU JEDYNĄ UCIECZKĄ PRZED ZAPŁACENIEM SROGIEGO MYTA DLA TYCH, KTÓRZY NIE MAJĄ KONTA np. REVOLUT JEST SPACER DO NAJBLIŻSZEGO SKLEPU OBSŁUGUJĄCEGO PŁATNOŚCI GOTÓWKOWE.
PONIŻEJ TREŚĆ INFO NA w/w TEMAT OTRZYMANEJ Z BANKU MILENIUM:
Szanowny Kliencie,
zarejestrowaliśmy zlecenie transakcji Twoją kartą w walucie państwa Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Przekazujemy Ci informacje na temat jej szczegółów oraz łącznej kwoty opłat za przeliczenie waluty jako wartości procentowej marży w stosunku do kursu wymiany euro Europejskiego Banku Centralnego (tzw. marża).
W przypadku zrealizowania transakcji, jej kwota zostanie przeliczona na walutę, w której prowadzony jest rachunek karty.
PS:
2 LITROWE BUTELKI WODY MINERALNEJ KOSZTOWAŁY MNIE PRAWIE 50 PLN.
NIESTETY CHWILOWO NIE MIELIŚMY DOSTĘPU DO KASY LEŻĄCEJ NA NASZYCH KONTACH REVOLUT I MUSIAŁEM PŁACIĆ ZA NAPOJE KARTĄ MILENIUM …
ZAWSZE WK**** MNIE ZACHŁANNOŚĆ BANKÓW.
DLATEGO TEŻ MAMY OBOJE KONTA NA REVOLUCIE.
JEŚLI WAS ONO INTERESUJE TO WYSYŁAM LINK DO BEZPŁATNEGO KONTA REVOLUT. TEN LINK DAJE I WAM I MNIE JAKIEŚ NIEWIELKIE BONUSY 😁
Dołącz do ponad 40 milionów użytkowników. Aby się zarejestrować, skorzystaj z poniższego linku:
https://revolut.com/referral/?referral-code=piotrqwwd!AUG1-24-AR-H2
My cierpimy na odwrotny problem, braku gotówki…Mamy revoluty i konta walutowe, ale nie mamy pieniążków w rękach:-))