ona: MAŁOMIASTECZKOWY urok wieczorny

Ruszamy z naszej leśnej miejscówki, z planem na Neusterlitz. Jest to miasto na końcu jeziora Zierker. Podobno ciekawe. Tam też, mamy umówione spotkanie. No to płyniemy, pogoda super, zupełnie nie według prognoz, ale tak mamy od początku wyprawy. Jeziora po drodze oferują miejsca na nocleg, na łonie natury, ale my nie mamy już cieplej wody i chcemy nowych odkryć. Przed nami dwie śluzy. Jedna z obsługą, co trochę spowalnia, druga automatyczna, ale też jest ciekawie. Przed nami wpływa domek. Domków pływających różnych rozmiarów jest tu bardzo dużo i z tego, co widzimy i co zostało potrwierdzone, duża powierzchnia boczna i mały sinik, to nie jest dopracowany pomysł. Przed nami mało sterowny domek, za nami duża jednostka z męską załogą. No to śluzujemy mimo że, domek czasem stoi w poprzek. Jego załoga robi co umie. Pan spokojnie za sterami, pani w rękawicach spawacza, bardzo nerwowa. Pani używa na przemian bosaka, pręta i cumy. Obok wisi mop do podłogi i tylko czekam na jego kolej. Mimo lekkiego szaleństwa, pokrzykiwań i przypadkowych narzędzi, wychodzi im to nieźle. Za nami męska załoga z minami wyjadaczy, ogólnie mało pilnuje tego co się dzieje, bo prowadzi intensywne dyskusje. Wypływamy na ostatni kanał przed jeziorem i na wejściu widzę info, że most niski za chwilę. Na mostach tu nie ma oznaczeń, ale kapitan profilaktycznie zleca położenie lampy topowej. Kładę….i mieścimy się idealnie. Za nami łódka z Panami, więc powinni widzieć jak się mieścimy na granicy ryzyka. Nie widzieli chyba….Właśnie z kapitanem rozmawiam, że powinni złożyć bimini, kiedy oni blokują się na moście. Na nich wpada małosterowny domek. Mam nadzieję, że wszyscy ubezpieczeni. My dopływamy do jeziora Zirker, które jest niespotykanie zielone, duże i płytkie. Tak płytkie, że nawet my z naszym mini zanurzeniem, szuramy brzuchem o piach, jak tylko zbaczamy z wyznaczonego szlaku. Szukamy mariny polecanej w naszym mało aktualnym przewodniku, ale mimo czterech do wyboru okazuje się że dostępna jest jedna. Trochę ukryta od strony wody, okazuje się strzałem w dziesiątkę. Stoimy na starym, nowym mieście, vis a vis klimatycznej restauracji ze szparagowym sezonowym menu. Są nawet smażone sandacze. Tam przy miłym jedzeniu spotykamy się z naszym nowym znajomym i do wieczora czas nam mija szybko i sympatycznie. Późnym wieczorem wyruszamy z psem zobaczyć miasto. Jest piątkowy wieczór i miasto się bawi. Jest muzycznie, we wszelkich wariantach i można potańczyć, zapalić czy, wypić albo przejść się pięknym parkiem bez dodatkowych wspomagaczy. Super miejsce.

Tu średnio widoczny znak. Ograniczenie prędkości i info o radarze.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *