Ona: Sierpień

Nasz nowy rejsowy epizod czas zacząć..
Dojeżdżaliśmy do Portu Iława, kiedy Maciek zadzwonił z pytaniem, jak daleko jesteśmy, bo przy bramkach na Fest Festiwal okazało się, że
jego bilety kupione i ściągnięte w momencie kiedy rejsował pozostały w laptopie zamkniętym w łódce. I tylko tam. Nawigacja zapewniła o kilku minutach do celu, wiec jest ok. Docieramy…a nasze klucze łódkowe są postawione u bosmanów i czekają. Chcę działać szybko i już w aucie wygrzebuję z plecaka kluczyk, lekko nadłamany, który miałam ochotę dorobić i którego nikt dorobić mi nie chce.
Zostawiamy auto na dróżce dojazdowej, w porcie, która to dróżka wewnętrzna jest przeznaczona na szybkie rozładunki i wyjazd, bo obsługuje ona też dojazd dla karetek i straży wodnych. Krzysiek zostawia auto i idzie poszukać klucza, ja zostawiam je również i idę się próbować włamać tym czym mam.
Nawet się udaje. Skazana na sukces przesyłam Młodemu bilety ,siedząc w pozamykanej łódce w temperaturze, w której ścina się białko. Działam i wysyłam i widzę i słyszę jak na sygnale pędzi straż pożarna i hamuje na naszym bolidzie. Nie mam kluczyków do auta, Krzysiek zniknął. Incognito ukryta w Beni dzwonię do Krzyśka, który dalej poszukuje kogoś kto ma klucze do łodzi. Strażacy zostawili swój pojazd i biegiem dotarli do swojej łódki strażackiej włączyli się na niebiesko i czerwoną łódką odpłynęli szybko. Zaczynamy się rozpakowywać, w planach musimy jeszcze zrobić aprowizację, bo na łódce nie ma nic do jedzenia. Teraz jednak to wóz strażaków blokuje nas i nigdzie jechać nie będziemy. Krzysiek zaczyna się urządzać , nie wiem czemu priorytetem staje się naładowanie baterii do myjki. Poprzednią baterię utopił Młody, nowa przyjechała z nami jednak ładowarka schowana jest skutecznie. Chociaż łódka jest czysta i na gwałt czyszczenia nie wymaga, to szukamy…, Młody zajęty koncertowaniem współpracuje telefonicznie, jednak bez efektu. Łódka ma 30m2, na kilku poziomach
wiec nie jest trudna do przeszukania. Jednak nic z tego. Od tej głupiej zabawy w chowanego wybawiają nas strażacy, którzy są wyrozumiali i nie krzyczą bardzo, za to zabierają swój czerwony pojazd i możemy jechać na zakupy. Ładowarka znajduje się w towarzystwie szczotek do wiertarki. i zaczyna swą funkcję. Możemy odpocząć
Od rana jednak idziemy dokupić to, czego nie udało nam się zapamiętać wczoraj. Poza tym w Brico nie było neodymowych magnesów i małych bojek do kotwicy
Przy okazji załatwiamy zimowanie łodzi i zjadamy obiad, bo czas się zrobił na rybkę. po rybce płyniemy na dziko w piękne miejsce i harcujemy w wodzie i plażujemy na górnym pokładzie, zadowoleni do momentu, w którym okazuje, że nie mamy netu i nasze rozgrywki się nie odbędą. Robimy za to grilla. Przy okazji wydobywania z zęzy zapasu węgla, z solidnego grillowego worka na węgiel drzewny odpada rozmoczone jakimś cudem dno i mamy katastrofę węglową na posprzątanej Beni. Jesteśmy czarni i przerażeni, że wiatr zawieje i będzie tylko gorzej. dobrze że pokład już trochę suchy i pył daje się zmieść. Grill serkowo kiełbaskowy jest nagrodą. Po ustaleniu braków medialnych Krzysiek idzie się regenerować, a ja sztrykuję następny ażur. Wszystko sprawnie, nabieram wprawy, niestety bambusowo jakaśtam wymyślna włóczka zachowuje się, jak żywa i z fabrycznie zwiniętego pięknego motka staje się wielkim węzłem. Staram się to ogarnąć jednak sprężystość włókien sprawia, że nie jestem w stanie nawet kulki zrobić z tego, co udaje mi się wyplątać . Doczytuję na etykiecie, że nić ma w motku 180 m i wpadam na pomysł żeby iść ścieżką przez las i ją rozwijać, ale brak ścieżki i ogólna ciemność skazuje mnie na stacjonarne rozsupływanie, tego co się związało i przez następne dwie godziny jestem splątana.

Temperatura wody sierpniowa
w razie upałów mamy las

1 thought on “Ona: Sierpień”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *