Ranek wstaje słoneczny i śniadanko na pokładzie ….jutro zjem Krzyska , bo kończą się zapasy chleba. Nakło w tym temacie zawiodło . Dwa podobne do nas stateczki zaparkowane o pięć krzaków dalej, ruszają z nami do śluzy. Maraton śluzowy czas zacząć , no i tak się dzieje. Dochodzę do sprawności,Krzysiek też ,przecież to już nasta śluza w kilka ostatnich dni. Wciąż gonimy się z czasem , ale plan na dziś zakłada , ze uda nam sie zjeść dobra kolacje i może dopłynąć do mariny…Jak się okazuje był to plan na wyrost. Docieramy do Barcina , bo jeść potrzebujemy już bardzo i uzaupełnić zapasy chleba i wina. Marina jak i w zeszłym roku jest organizacyjnie ciekawa. Już na wstępie panowie na brzegu informują nas , że prąd jest , ale nie ma , bo to musi elektryk uruchomić. Bosmanat czynny do 20 tej , jest przed 19 tą , ale jeśli chcemy prysznic , to trzeba by z niego rzeczy usunąć i to kłopot. No to nie chcemy, nauczona, że brak gratów w prysznicu nie czyni wody cieplejszą. Głodni biegniemy na zakupy , bo nie wiemy o której tu handel mówi stop , a kolacja w restauracji nie zajac. Niestety błąd w myśleniu, restauracje zamykają o 19 , a sklep do 22. Cóż , jakoś sie w wpraszamy, do lokalu, bo jest chwilka przed zamknięciem…i dostajemy jeść , ale za to wybitnie kiepsko. Trudno , wracamy , do mariny wpływają znajome jednostki , też kombinują z prysznicem…moze kiedyś doczekamy , że prysznic w marinie przestanie być składzikiem. Powoli i tradycyjnie kończymy dzień…mecz w tle remika , albo odwrotnie.
ZBOJKOTUJCIE TĘ MARINĘ I PO KRZYKU
Łatwo powiedzieć , trudniej zrobić , bo marina usadowiona w miejscu dobrym czasowo z obu kierunków, wcześniej trudno tez o zaopatrzenie. Bardzo chcieliśmy dopłynąć dalej, ale blokował nas czas otwarcia śluz . Teraz już będziemy ją bojkotować skutecznie, w końcu pętla Wielkopolski się zamknęła !😎