Nie wiem czym sobie zasłużyliśmy na takie niewytłumaczalne zjawiska. Ale jesteśmy pogruchotani ilością dotykających nas przypadków. Nielogicznych i bez sensu. Pierwszy przypadek niewyjaśniony to brak jednej półki w lodówce. W jakich okolicznościach zaginęła trudno wydedukować, ostatnio widziano ją na Mazurach. Pogodzeni z losem szukamy części z odkurzacza. Jedna długa ssawka, która zwyczajowo była schowana w rączce tegoż, zaginęła. Rączka została. Szukamy jeszcze trzech artefaktów, ale nie będę obciążać sumienia póki nie sprawdzę w domu. Najciekawszym jednak przypadkiem jest przelotka do prądu, którą jadąc tutaj mieliśmy ze sobą. Była kiedy wypływaliśmy z Iławy, potem już byliśmy na łodzi w składzie załogi i na wyspie też sami…i nie ma! Jest to już druga, bo pierwszą ukradli w marinie w zeszłym sezonie i to jest jakoś do ogarnięcia rozumem. Teraz na wyspie nikogo, tylko my, my wsiadamy do Benii i sami my płyniemy…po drodze wieje, ale raczej dwie solidne wtyczki plus kabel, nie powinny odlecieć…a jednak. Dopływamy do Zalewa..i bardzo nam tej przelotki brakuje. Sprzątamy całą Benię w poszukiwaniu! Odnajdujemy nowy ofoliowany mop obrotowy??? Jesteśmy zdumieni!!! K KAPITAN SPRZĄTA zaintrygowany! Wiemy już chyba o wszystkim co zostało zabeniowane. Ale cóż…wyjasnienia brak. śledźcie rozwój akcji w nastęnych odcinkach. Sama jestem ciekawa ..
Na Nowej Wyspie Djanga zjedliśmy śnadanko, zrobiliśmy obchód i odpłynęliśmy pięknie. Po drode też najlepiej. Słonko wielkie, wiatr wielki, a do tego cudowne jezioro…i nikogo. Po Mazurach, które cudowne, ale zatłoczone, to raj jaki nam się śnił. Ptaki wrzeszczą z radości, że mają fajną pogodę i uczą pływać swoje pisklaki. Inne wyśpiewują, bo wreszcie wiosna. W wakacyjnym zastroju i umiarkowanym wg opisów w necie, a niezrównoważonym wg odczuć naszych, wietrze cumujemy z pomocą Pana z Ekomariny i dotykamy stopami pomostu. Na pomoście jest też pies Bosman, i to jest dla Djanga wyzwanie. Jak zwykle nie umie się zachować. Robimy co możemy żeby spacyfikować dwa samce, jednak niewiele z tego wychodzi. Bosman pokazuje Djangowi jak fajnie się pływa. Django czuje się upokorzony i warczy na Bosmana. Potem odchodzi zniesmaczony i zjada mu jedzenie, a na koniec robi awanturę i zostaje zamknięty w izolatce na Benii. Nie wiem czy zrozumiał o co jesteśmy obrażeni, ale jest spokojny jakieś pół godziny. Tyle mu z tego przyszło, że już nie biega sobie luzem. To jednak teren Bosmana i Bosman zachował się super. Po obiedzie idziemy zwiedzać Zalewo. Robimy zakupy kiełbasiane i oglądamy kościoł. Albo odwrotnie. Wypijamy kawę z kapitanem sąsiedziej łódki, który też okazał się kapitanem ze Śląska i robimy grilla




No zakończenie Starlinki na niebie, podobno sześćdziesiąt! Uwielbiam ten spektakl. Dobranoc