Ona: Szaleństwo Wujka

Nastał dzień sobotni po długiej nocy. Miał się zacząć rano, ale rano wyszło koło południa. Wakacje są , kto nam zabroni. Robimy śniadanko, robimy kawkę i umawiamy czas i miejsce spotkania z Kasią i jej mężem Krzyśkiem. Jest to operacja do końca tajna i mamy się rozpoznać po opisie łódek i znakach szczególnych. Stoję z lornetką, Marek stoi na górnym pokładzie jako znak charakterystyczny. I…udało się! Sprytnie cumujemy do siebie i przywitani pysznym koktajlem płyniemy dalej. Motorówka szybciej i bardzo spektakularnie, Benia, jak to Benia ze spokojem bywalca wód śródlądowych. Tak czy inaczej płyniemy do zatoki Wygryńskiej, bo tam w czas długoweekendowych tłoków jest podobno idealnie. No jest! Stoi tam sobie na kotwicy inna znajoma motorówka z miłą załogą i wiążemy się po kolei, jedni do drugich tworząc własną wyspę. Woda wokół idealna, Kasia ma jeszcze w zestawie deskę do pływania z wiosłem i Krzysiek, którego nazwę czasowo Krzyśkiem Wujkiem ,w odróżnieniu od Krzyśka męża Kasi, twierdzi, że jego umiejętności windserwingowe wystarczą, żeby opanować tą deskę. Jednak to założenie nie opiera się na prawdzie i kończy się kąpielą. Nic to wszakże, bo cóż może być milszego w upalny dzień. Pijemy pyszne campari, jemy sobie owoce i jest idealnie. Zaczynamy jednak myśleć o strawie nieduchowej i telefonicznie na środku jeziora organizujemy lokalny katering w postaci Pana Sławka 🙂 Zamawiamy i czekamy. Tymczasem nasi sąsiedzi mają soje pomysły i też kombinują skąd wziąć wino, którego brak odkryliśmy po aperitivie. Pan Sławek podąża do nas ze Sztynortu, wiec ma przed sobą dwie godziny do celu, znajomi znajomych mają być szybciej , bo mają krótszy dystans i inne możliwości. I przybywają z zaopatrzeniem w towarzystwie kilku znajomych. Impreza powiększa się o nową jednostkę na wodzie. W oczekiwaniu na ryby zamówione u Pana Sławka gotujemy makaron z firmowym sosem Krzysia -Wujka. Jako tako uratowani od głodu czekamy na więcej. Czas zajmują nam hulanki i swawole i inne sporty. Krzysztof- Wujek zachęcony komplementami tańczy i w parze coraz to bardziej śmiałe figury. :)) Jednak zostawiam zajęcia dydaktyczne w grupie dwuosobowej z Krzysiem Wujkiem na inny czas , bo przyjechały węgorz z sielawą i chleb z makowcem. Plus wino! Krzysztof- nie Wujek popłyną po wiktuały w umówione miejsce odbioru, deską z wiosłem i z sukcesem dostarczył . Jest znowu przepysznie. Jedzonko najlepsze! Krzysztof- Wujek tańczy, a my miło i spokojnie korzystamy innych atrakcji. Zapada letni, granatowy wieczór. Kobiety tańczące odpływają, Krzysztof-Wujek zostaje niepocieszony…powoli sąsiedzi też odwiązują swoje cumy. Zostajemy na środku jeziora, niezdolni do żeglugi, bo wszyscy jesteśmy odpowiedzialni w tym temacie, wrzucamy kotwicę w czerń i głębię. Spokojnie na rozmowach o życiu ;)) kończymy dzień.

operacja motorówka zakończona sukcesem
to my!
czas oczekiwania na posiłek
bo wino dojechało wcześniej

2 thoughts on “Ona: Szaleństwo Wujka”

  1. Zdjęcie pt. czas oczekiwania na posiłek mogłoby być mylące. Na szczęście autorzy bloga dbają o rzetelną informację i nie wykadrowali dłoni na plecach. Jako, że stoję za, oświadczam, że lewa ręka poszła w dół, tylko wyłącznie dlatego że prawa w górę. Zasada zachowania równowagi 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *