Ona: w Słońcu i w Słońcu

Budzimy się w naszym lesie oświetlonym delikatnie wschodzącym słońcem. Kaczki coś gadają i budzą psa, pies nagle zmieniony w psa podróżniczego sam wyskakuje z łódki na pomost i sam bez pomocy mimo, że pomost jest ruchomy i dziurawy wskazuje do łódki po spacerze. Nie spieszymy się dzisiaj, bo tu śluzy nie mają grafików i nie trzeba wciąż pilnować godzin. Robimy śniadanko , pijemy kawę , kąpiel w jeziorku już ładnie oświetlonym słońcem , to super sprawa, bo woda jest zimna idealnie. Potem jeszcze biegam z psem po lesie i zastanawiam się nad tym , że to aż niemożliwe żeby taki raj na ziemi umknął mojej dotychczasowej uwadze. Zrelaksowani płyniem do śluz, po kolei. Pies już funkcjonuje w łódce , aż za bardzo , wiec stawiam na to , że w końcu skończy w wodzie. Nikt nie wie czy on umie pływać, on sam też nie. Zresztą jest tak nakręcony , bo wreszcie załapał fun , że nie ma nawet ochoty jeść . Krzysiek też zresztą trenuję swoją dietę odkąd został diabetykiem , wiec chyba wszyscy wrócimy lżejsi. Dietetycznie zjedliśmy po pstrągu w zajeździe , który wytropilismy już wcześniej i smacznie doenergetyzowani plyniemy spokojnie , prawie zadomowieni, bo śluzowi witają nas jak znajomych. W śluzie dwukomorowej trafiamy nagle na stateczek wycieczkowy, który wziął się z nikąd i wepchał się razem z nami. Dosłownie to my musieliśmy puścić go przodem , bo tak bezpieczniej. Wymagało to trochę mojej uwagi i siły żebyśmy nie siedzieli mu w bagażniku , bo przy wpuszczaniu wody do śluzy nie jest łatwo utzymać łódkę idealnie w miejscu trzymając się jednego łańcuszka. Pan śluzowy bardzo we mnie wierzył , bo zasugerował spokojnie, że mam uważać z przodu na statek i z tyłu na przęsło …i sobie poszedł. Uważałam …jak wypłynęłyśmy byłam tym uważaniem zmęczona poważnie. Kapitan również, wiec zostało przegłosowane, że parkujemy w Stanicy w Płaskiej , bo tam nam się podobało i chcemy dobrą kawę i czysty prysznic. Mam w planie ogólne ogarnięcie i ogólne odpoczęcie , bo jutro powoli będziemy się przemieszczać w stronę Augustowa. I…do stoczni zobaczyć na własne oczy cudo szkutniczej sztuki, które upatrzył sobie Krzysiek.

Gospodarstwo, widok z góry
Widok z balkonu
Leśne znaleziska
W stanicy jest wszystko! A nawet więcej

1 thought on “Ona: w Słońcu i w Słońcu”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *