ona: zostaejemy po tej stronie

Po tęczowym wieczorze i spokojnej nocy wstaje dzień z dzikim, wiatrem. W planie mamy pochylnie i docelowo Elbląg. Pochylnie już znamy, przebyliśmy je nie raz. Czasem sami czasem w grupie. Bez problemów. Odbijamy od pomostu w Małdytach. Wiatr nam przeszkadza, a do tego cuma utknęła w szczelinie pomostu i zamiast pięknie odpłynąć zwijając cumę z pokładu, zostajemy zaczepieni o krzywą deskę w podmuchach wiatru. Na nasze szczęście zjawia się sąsiad łódkowy i uwalnia nas w samą porę. Jak dobrze mieć sąsiada. Płyniemy więc, hura! Wiatr wieje, ptaki wrzeszczą, ale kanały są piękne. Dopływamy do pochylni miło zaskoczeni, że są w gratisie. Wieje jakby mocniej jednak prawie spokojnie wpływamy na wózek pochylni. Teraz zaczyna si ę walka z wiatrem. Łódka tańczy na wietrze i na wózku. Nie umiemy utrzymać jej prosto. Zawsze czymś udaje jej się zaczepić o wózek. A to grozi sporą awarią. Siły działają potężne. Wózek rusza i cudem chyba udaje się nam ustawić ją prosto. Patrzymy na siebie robiąc dobre miny, ale już wiemy, że łatwo nie będzie. Nie ma jednak odwrotu.. Zjazd z wózka też nie jest łatwy, zamiast spokojnie zanurzyć się w wodzie i poczekać na włączenie silników kombinuje jak się dostać pod pod deski wózka. Chronimy raz relingi raz rufę trzymając jeszcze cumy i czujemy ile waży nasza Benia. Jakoś takoś się udaje, płyniemy do następnej pochylni pocieszając się, że jest ich tylko pięć. Niestety im dalej tym gorzej. Odsłonięte przestrzenie prowokują wiatr a nad nami burzowe chmury. Krzysiek perfekcyjnie prowadzi i mimo, że łatwo nie jest nie wchodzimy w kolizję z wąskimi wejściami i wyjściami do pochylni i nawet prądy z jazów nie robią nam krzywdy. Koniec tej przeprawy postanawiamy uczcić obiadem w smacznym Elblągu. Postanawiamy chwilowo zostać po tej stronie i pochylnie zostawić w spokoju. Bez trudu i w pięknych okolicznościach przyrody przepływamy przez Jezioro Drużno i cumujemy zadowoleni i dumni z siebie na starówce. Biegiem konkretnie głodni trafiamy do „zmysłów” i po pysznej obiadkokolacyjce gramy z Witkami na odległość w planszówki.

Ten biały chciał nam udowodnić, kto rządzi
A ten tylko obserwuje…

1 thought on “ona: zostaejemy po tej stronie”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *