Ponieważ serwis umówiony był na dzień następny bez pośpiechu ruszyliśmy do Szczecina , zwiedzając po drodze Betonowiec i Jezioro Dąbie dopłynęliśmy do Mariny koło LOK-u . Obiad zjedliśmy u Beatki i poszliśmy zwiedzać okolicę. Apertamentoza objęła także te miejsca i trzeba przyznać , że wybudowane apartamenty są piękne i cudownie położone z widokiem na Jezioro Dąbie. Zwiedziliśmy wszystkie sklepy w okolicy i udało mi się kupić kurtkę jaką akurat potrzebowałem 😉 . Wieczorkiem zasiedliśmy do nowo poznanej gry Big Two i jako nowicjusze z Anką dopiero po którejś rundzie zaczęło się nam układać i zrozumieliśmy w końcu zasady i prawa rządzące tą grą. Zwycięzca mógł być tylko jeden i jak zwykle był nim Marek , choć Ewelinka była tuż , tuż. Z rana ruszyliśmy do Mariny Pogoń gdzie umówiliśmy się na serwis, Konrad z pomocnikiem dojechali , części przywieźli , dźwig umówili , a tu nagle lunęło i dupa ze wszystkiego , dźwig można uruchomić minimum godzinę po deszczu. Opad przerywany przeszedł w ciągły , prognoza na jutro taka sama to zdecydowaliśmy się , że jutro wyciągną nas na slipie w Marinie LOK-u. Niepocieszony ruszyłem z załogą do centrum Szczecina by zobaczyć nowe muzeum morskie i zjeść dobry obiad. Benię zostawiliśmy w marinie w centrum Szczecina i ruszyliśmy coś zjeść , knajpek pełno więc wybraliśmy specjalizującą się w owocach morza. Trzeba przyznać , że trafiliśmy w dziesiątkę. Następnym naszym celem było muzeum , niestety ostatni zwiedzający mogą wejść o godzinie 16 , a my byliśmy o 16;10 sic. Po krótkiej naradzie zmodyfikowaliśmy plan by zwiedzić starówkę i przepłynęliśmy Benią na drugą stronę na Wały Chrobrego. Zadowoleni , że chociaż to się uda spokojnie ruszyliśmy schodami przy muzeum narodowym i skierowaliśmy się na starówkę . Doszliśmy tylko do budynku Akademii Morskiej i znów lunęło , biegiem do kawiarni. Prawie godzinę ślęczeliśmy nad filiżanką kawy , aż podjęliśmy decyzję , że pomimo opadu deszczu idziemy na Benię i zwiedzimy część stoczniową Szczecina od strony wody. Trzeba przyznać , że wielkość statków wyciągniętych do remontu robi wrażenie. Mieliśmy szczęście bo akurat z potężnego pływającego doku wypływał statek po remoncie ciągnięty przez dwa holowniki . Podekscytowani industrialnymi widokami wróciliśmy do naszej Mariny , gdzie tym razem to ja zostałem okrzyknięty zwycięzcą Big Two , ale żeby nie było tak różowo to Marek wygrał rundkę Wsiąść do pociągu.




Punktualnie 8;00 telefon panowie czekają przy slipie. Załogę wysadzam na brzegu slipu , a sam delikatnie celuję w sam środek wózka. Podejście udane zaczepiamy Benię i staramy się ją wyciągnąć , nagle myk i Benia się osunęła na jedną stronę. Robimy podejście drugie ustawiamy Benię już teraz wydaje się , że idealnie , ale znów przechyliła się na jedną stronę. Trzeba zmienić ustawienie płóz na wózku , odpływam kręcę ósemki , chłopaki rozkręcają wózek . Wydaje się wszystko OK robię podejście nr 3 łódka ustawiona idealnie ale znów problem przy wyciąganiu okazało się , że zaczepy na liny mocujące wystają za bardzo i dno Benii może się przedziurawić . Dajemy sobie ostatnie podejście bo inaczej wracamy na Pogoń i korzystamy z dźwigu portowego. Tym razem się udało , jedynie nadkole przyczepy trochę trze o koło. Konrad z pomocnikiem jadą do nieodległej bazy serwisowej , my za nimi spacerkiem. Serwis miał trwać 1,5 godziny , ale wszystko to przedłużyło się o Brunch , Lunch i Obiad – chyba mają prowizję w sąsiedniej kawiarni. Ale szczęśliwie popołudniu Benia była gotowa , jeszcze tylko trzeba ją zwodować. Muszę przyznać , że była to praca dla ludzi o silnych nerwach przyczepa z Benią normalnie podnosiła Toyotę Hilux podczas zawracania. Ale już wszystko za nami , czas późny więc całe plany skorygowane płyniemy tylko do Trzebieży , a potem się zobaczy. Na kolacyjkę pyszny grill w wykonaniu Marka i relaks po wycieńczającym serwisie silnika.


